Nazywam się Tomasz Wrzesiński. Jestem osobą interesującą się antykami. Nie tylko je zbieram ale także odnawiam, przywracam im dawną świetność. Z mojego kolekcjonerstwa zrodziła się praca dająca mi utrzymanie.
Witam na mojej stronie internetowej, która jest jednocześnie blogiem opowiadającym o mojej działalności zawodowej oraz o fascynacji antykami, którą chciałbym się podzielić.

niedziela, 24 lipca 2016

Renowcja zabytkowej ramy obrazowej.

Często mając do czynienia ze starym malarstwem zdarza się, że ramy w które są oprawione takie obrazy noszą ślady uszkodzeń: mają ubytki w rzeźbie, uszkodzoną pozłotę lub są rozklejone. Niektóre z ram są na tyle ciekawe i tak ładnie korespondują z obrazem, że szkoda jest je wymieniać na nowe, że należy je naprawić. Stara rama ma swój niepowtarzalny urok który nie jest możliwy do zastąpienia przez żaden nowy wyrób. To samo dotyczy zabytkowych luster które są podobnie oprawiane.
Większość z ram ma drewniany szkielet który jest pokryty ozdobną polichromią i to właśnie ta zewnętrzna warstwa najczęściej ulega uszkodzeniom. Przyczyny takich uszkodzeń są różne: uderzenia przy przenoszeniu i transporcie, zarysowania oraz uszkodzenia na skutek kontaktu z wilgocią i szereg innych.
Ostatnio zdarzyła mi się do odnowienia bardzo ładna rama z końca XIX wieku. Rama była niezwykle dekoracyjna, zdobiły ją ażurowe rzeźby z motywami liści akantu. Ogólnie gdyby nie szereg uszkodzeń mechanicznych na skutek złego transportu to rama byłaby doskonale zachowana. Niestety ktoś przewożąc ją bardzo się źle z nią obchodził, połamał i ukruszył szereg zdobień. Większość z wyłamanych elementów nie nadawała się do ponownego przyklejenia, była zbyt pokruszona albo zaginęła na skutek niedbalstwa. Skutkiem czego należało wykonać szereg uzupełnień w detalach rzeźbiarskich oraz wyzłocić nowe elementy dokładnie w odcieniu pasującym do istniejącej pozłoty.








Na wiele małych ubytków wystarczyło nałożyć szpachlówkę. Jednak te większe wymagały zrobienia odpowiedniego stelażu który by je wiązał z podstawą. W tym celu, szczególnie w narożnikach gdzie były ubytki w ozdobnych muszelkach zrobiłem szereg nawierceń i wprowadziłem w nie druty które miały stanowić szkielet nowych zdobień.
Podobnie zrobiłem z fragmentem jednego z brakujących liści akantu, że wcześniej wykonałem pętelkę z drutu i wygiętym ja na kształt i wymiar brakującego detalu. Tego typu szkielet wzmacnia strukturę dorabianych rzeźbień i ułatwia pracę ponieważ jest niejako wzorcem kształtu przedmiotu.
Elementy szkieletowe oraz ubytki wypełniałem masą szpachlową nakładając ją etapowo (nową warstwę po wyschnięciu i wstępnym uformowaniu poprzedniej). Starałem się nadać pożądany kształt rzeźbiąc dłutami, piłując pilnikami i przy użyciu wysokoobrotowych miniaturowych frezów - podobnie jak to robią dentyści. Następnie gdy wszystko było już wyrzeźbione to wypolerowałem każdy z detali bardzo gładkim papierem szlifierskim.

Na pierwszym ze zdjęć widać dorabiany element oraz druty wystające z ramy które potem miały wszystko związać w całość. 





Pozostałe części ramy w trakcie wykonywania uzupełnień oraz ogólny widok wraz z częścią narzędzi użytych do pracy.




Widok ramy i jej fragmentów po wykonaniu prac rzeźbiarskich i oczyszczeniu z pyłów.







Po tym jak wszystko było uzupełnione przyszedł czas na wykonanie złoceń. Starałem się możliwie jak najbardziej upodobnić nowe fragmenty do istniejącego tła i nie zmieniać niczego w oryginalnych złoceniach. W tym celu aby dokładnie dobrać odcień złota posłużyłem się pewnym uproszczeniem używając szeregu dostępnych na rynku farb do pozłoceń. Podobny kolor złota do już istniejącego byłoby trudno uzyskać tradycyjną metodą nakładając złoto płatkowe.
Tak mieszałem ze sobą poszczególne farby aby stworzyć ten właściwy odcień. Następnie farbę nakładałem małym pędzelkiem kilkakrotnie szlifując delikatnie poszczególne warstwy po zaschnięciu w celu wygładzenia malowanych powierzchni.





Widać na zdjęciach, że uzupełnienia po pomalowaniu pomimo właściwego odcieniu nieco różnią się fakturą i połyskiem od oryginału. To jest zupełnie naturalne na tym etapie prac. Aby ostatecznie uzyskać ten sam połysk i fakturę na dorobionych rzeźbieniach należało wykonać jeszcze jeden zabieg. Mianowicie wszystkie dorobione fragmenty i niewielkie powierzchnie w ich sąsiedztwie natarłem kilkakrotnie pastą do pozłoceń i starannie wypolerowałem.
Końcowy efekt można zobaczyć i ocenić na poniższych zdjęciach.