Nazywam się Tomasz Wrzesiński. Jestem osobą interesującą się antykami. Nie tylko je zbieram ale także odnawiam, przywracam im dawną świetność. Z mojego kolekcjonerstwa zrodziła się praca dająca mi utrzymanie.
Witam na mojej stronie internetowej, która jest jednocześnie blogiem opowiadającym o mojej działalności zawodowej oraz o fascynacji antykami, którą chciałbym się podzielić.

niedziela, 24 września 2017

Wyjątkowa szafa, jak z pałacu.


Są przedmioty które budzą pożądanie ;)
No może to lekka przesada ale na pewno jeśli chodzi o szafy to obok tej konkretnie nie można przejść obojętnie. Jest to na pewno wyjątkowa i wyróżniająca się w swoim rodzaju szafa eklektyczna z końca XIX wieku. Zrobiono ją bardzo starannie, dobierając odpowiednio materiały, kształt i dekoracje.
Szafa posiada sosnową konstrukcję, pokrywają ją okleiny orzechowe w kilku odmianach które bardzo ładnie skomponowano. Duże znaczenie też ma jej kształt, składa się ona z trzech segmentów z bardzo wyraźnie wysuniętą do przodu częścią środkową. Przy tym ozdobne gzymsy, kolumny i szereg dekoracyjnych detali sprawiają, że jest to na prawdę piękny mebel.







Najpewniej zrobiono ją na indywidualne zamówienie. Świadczą o tym herby widoczne na drzwiczkach, wykonane w technice intarsji.



Mebel oprócz tego, że jest bardzo dekoracyjny jest też świetnie zachowany. Ma oczywiście naturalne cechy użytkowania ale też nosi ślady drobnych napraw które robiono na przestrzeni czasu - co jest dowodem, że o niego dbano.
Szafa posiada troje drzwi i trzy szuflady. W środkowej części jest przestrzeń na wieszaki oraz półka. Boczne szafki mają półki, w jednej z szafek są oryginalne półki o regulowanej wysokości, a druga ma nowe półki mocowane na stałe.



Zamki w drzwiach działają i są do nich dostępne dwa kluczyki. Na drewnie nie widać śladów po owadach, nie ma też żadnych ubytków w okleinach. Jedynym wartym odnotowania mankamentem jest otarcie na tafli lustra.



Szafa co ważne jest rozbieralna do transportu, można ją z łatwością podzielić na mniejsze części i potem ponownie złożyć. Cała konstrukcja jest spinana na drewniane kliny.

WYMIARY:  szerokość  218 cm, głębokość  72 cm, wysokość. 215 cm.

Szczerze polecam ponieważ jest to piękny i funkcjonalny mebel który będzie prawdziwą ozdobą w każdym wnętrzu.


niedziela, 30 lipca 2017

Giełda antyków w Tongeren w Belgii.

Chciałbym polecić kolejne miejsce za granicą , które prócz Lipska można odwiedzić podczas wakacyjnych wędrówek.
Każdej niedzieli od około  30 lat w belgijskim mieście Tongeren odbywa się giełda antyków. Podczas każdej z giełd jest około 350 wystawców ze stoiskami wzdłuż głównych ulic, na rynku i w dwóch halach. Giełda jest na tyle znana, że całe centrum miasta stało się jednym dużym sklepem z antykami. Tak więc niemal co trzeci lokal handlowy to sklep tego typu. Z tego co podają organizatorzy , sklepów jest  blisko 40. Idąc ulicami mijamy kolejne stosika ulicznych sprzedawców i możemy zajrzeć do każdego z mijanych sklepów.
Giełda w Tongeren jest interesująca ponieważ można znaleźć tu na prawdę szeroki wybór antyków, jest tu niemal wszystko począwszy od mebli, przez stare lampy i świeczniki, zabawki, malarstwo, zegary, porcelanę i szkło, a skończywszy na biżuterii i szeregu innych rzeczach , które aż trudno opisać. Bardzo ważne jest przy tym, że tu na prawdę dominują zabytkowe wyroby lub rzeczy bezpośrednio z nimi związane.
Zwiedzania jest niemal na pół dnia i gdyby ktoś się tym zmęczył i chciał odpocząć , to bez trudu znajdzie miejsce w którejś z licznych kafejek czy restauracji. Aby na prawdę poznać ofertę i wyszukać spokojnie coś ciekawego to polecam przyjazd z samego rana gdy zaczyna się cała impreza. Można wtedy wstępnie rozejrzeć się bez presji innych odwiedzających. Giełda jest na tyle znana, że później , gdzieś tak koło godziny 10-tej są już prawdziwe tłumy. Przyjeżdżają tu ludzie niemal z całego świata i na prawdę to widać i słychać. Sława tej giełdy jest w pewnym sensie jej minusem ponieważ ceny są dosyć wysokie - nastawione na turystów. Więc jeżeli ktoś szuka okazji to niestety nie będzie mu łatwo.
Podsumowując - warto jest tutaj przyjechać ponieważ jest to prawdziwa giełda staroci, znacznie ciekawsza od popularnych pchlich targów. Przy tym możemy obserwować rzadkie zjawisko gdy niemal całe miasto jest podporządkowane antykom. Może to jest niewłaściwa analogia ale to jest coś takiego jak nasz Czacz gdzie ten handel zmienił oblicze całej miejscowości. Z tą różnicą, że tutaj oczywiście mamy do czynienia z antykami które w niezwykłym bogactwie można podziwiać i ewentualnie kupić. Szczerze polecam.

Kilka przydatnych linków:
www.tongeren.be
www.tripadvisor.com
www.fleamapket.com



Tak koło godziny 08.00 wygląda giełda wchodząc od strony Dworca.


Wnętrze jednego ze sklepów z antykami.




Są też i osobliwości ;) 




Wnętrze podziemnego parkingu pod centrum handlowym nieopodal rynku. 


Hala handlowa przy jednej z uliczek.

















niedziela, 4 czerwca 2017

Codzienność - drobne prace rzeźbiarskie przy odnawianiu mebli.

Tak na prawdę niemal przy każdym odnawianiu mebli zachodzi konieczność uzupełnienia fragmentów rzeźby lub wyłamanych listew.
Nie sposób jest by zamawiać każdorazowo tego typu rzeczy u rzeźbiarza. Z upływem czasu, wykonując coraz bardziej zaawansowane prace człowiek dochodzi do wprawy w dorabianiu rożnych detali. I coraz więcej tego typu prac można wykonać samemu.
Tu może pokażę coś bardzo prostego ale akurat tę rzecz ostatnio robiłem.





niedziela, 21 maja 2017

Giełda staroci i antyków w Lipsku.

Zbliża się czas wyjazdów wakacyjnych i zapewne wiele osób wyjeżdżających za granicę nie potrafi sobie odmówić aby przy tej okazji odwiedzić lokalne giełdy czy sklepy z antykami.
Według mnie ciekawym przystankiem na drodze takich wycieczek jest przyjazd do Niemiec, do Lipska, gdzie w każdy ostatni weekend miesiąca odbywa się giełda antyków (na tej stronie jest terminarz i adres opisywanej giełdy - www.abuha.de ). Ta impreza trwa już od wielu lat i jest znana w sporej części Europy. Tak więc prócz niemieckich sprzedawców można tam spotkać ludzi z innych krajów: Czechów, Węgrów, oczywiście jest kilku sprzedawców z Polski, bywają też Francuzi i Holendrzy.
Teren na którym odbywa się giełda jest na tyle duży, że mieści całkiem sporo stoisk. Ciekawostką są stoiska w halach które funkcjonują równolegle z tymi na otwartym terenie, tak więc nawet gdy pada deszcz to i tak giełda żyje.
Jeśli szukać odniesień do wielkości tej giełdy to można ją porównać ze znaną u nas giełdą w Bytomiu. Giełda w Lipsku wydaje się być trochę większa od bytomskiej ale tak na prawdę trudno jest to ocenić. Przejście całej giełdy zajmuje kilka godzin, podobnie jak w Bytomiu.

Widok na główną aleję biegnącą wzdłuż hal wystawowych. 






Czasem trafiają się ciekawostki. 

Wnętrze jednej z hal wystawowych, niestety zdjęcie jest zrobione gdy stoiska były jeszcze zamknięte.



Przejazd zabytkowej ciężarówki. 

Jeśli ktoś jest miłośnikiem malarstwa to niestety w Lipsku nie znajdzie interesujących obrazów.

W tle za drzewami widać jedną z dwóch dużych hal targowych. 



Oczywiście opisując giełdę taką jak ta każdego interesuje poziom cen i rodzaj oferowanych "towarów".
Może zacznę od cen i powiem w ten sposób, że jest chyba tak jak wszyscy się spodziewają, że po prostu nie ma cudów. Ceny są bardzo podobne do tych spotykanych u nas, a często bywają wyższe (wszystko zależy od lokalnych preferencji). Tak więc szukając okazji trzeba się na prawdę nachodzić.
Jeśli chodzi o to co w Lipsku na giełdzie można znaleźć to jest tu nawet spory wybór. Na pewno będą miały co oglądać osoby lubiące starą porcelanę, szkło i bibeloty. Drobne przedmioty należy poszukiwać w halach bo jest tam ich bardzo duży wybór i są staranniej wyselekcjonowane. Jednak poziom cen w halach jest odpowiednio wyższy, jest tu też mniej okazji które o wiele łatwiej można trafić na zewnątrz. Oczywiście na zewnątrz jest też całkiem sporo drobnicy ale tutaj jest ona może nieco bardziej wymieszana ze współcześniejszymi wyrobami, zwłaszcza dominują tu pamiątki z NRD i "towar sezonowy" o którym potem nieco więcej wspomnę. Pośród drobnych przedmiotów oprócz porcelany i szkła są też zabawki, całkiem spora ilość wyrobów ze srebra, odrobina starych reklam, jest za to generalnie bardzo mało militariów. Zdarza się też trochę zegarów i zegarków wszelkiej postaci, jednak waha to się zależnie od giełdy, bo są takie kiedy jest wręcz duża oferta, a nieraz można trafić, że trudno cokolwiek sensownego znaleźć.
Osoby fascynujące się malarstwem będą zawiedzione po wizycie w Lipsku. Ponieważ porównując ilość i jakość wystawianych obrazów choćby do tych które są dostępne na naszych giełdach to Lipsk wypada dosłownie bardzo słabo.
Gdyby ktoś poszukiwał mebli to oczywiście je znajdzie, jednak nie są one aż w tak dużej ilości jak by się oczekiwało. Najwięcej jest mebli z litego drewna które są bardzo popularne w Niemczech i krajach Europy Zachodniej. Są też meble w okleinie i czasem można spotkać nawet ciekawe okazy ale generalnie jest ich stosunkowo mało.

Rzeczą znamienną dla giełdy w Lipsku jest jej podążanie za bieżącymi modami czego aż w takiej skali się u nas nie spotyka. Tu mam na myśli "towary sezonowe" o których wcześniej wspominałem. Pamiętam czasy jak przed kilkoma laty niemal cała giełda lipska była zastawiona meblami sosnowymi które w tamtym czasie były hitem, potem był czas Art Deco, na "białe szaleństwo", później tzw. design i jeszcze kilka innych mód. Obecnie jak ktoś tam przyjedzie to pomyśli sobie, że giełda w Lipsku jest ogromnym sklepem żelaznym - takim pod chmurką. Bo teraz jest moda na żelastwa w stylu przemysłowym i one są niemal na co trzecim stoisku.







Tak na koniec powiem, że moim zdaniem giełda w Lipsku jest warta odwiedzenia, jest ciekawa i w niektórych aspektach różniąca się od naszych. Gwoli ważnej informacji technicznej to giełda trwa dwa dni przez sobotę i niedzielę. Kulminacyjnym dniem jest sobota gdzie jest na prawdę dużo sprzedawców, niedziela to tylko "dogrywka" gdzie liczba sprzedających spada o jakieś 30 do 40 procent. Dodam jeszcze, że w Lipsku na giełdzie nie idzie zginąć z głodu bo są wręcz świetne bufety ze smacznym jedzeniem i napojami.