Swego czasu trafiły mi się krzesła które bardzo mi się spodobały ale miały pewne braki ;)
Były to dębowe krzesła z początku XX wieku, bardzo ładne o klasycznej linii. Trzy z sześciu krzeseł były kompletne, a w pozostałych trzech brakowało przednich nóg, fragmentów ramy oraz poduszek.
Pomijając fakt brakujących elementów konstrukcyjnych, krzesła były w stosunkowo dobrym stanie, co najważniejsze drewno było zdrowe (bez śladów po owadach), należało głównie posklejać poluzowane łączenia i odnowić politurę.
Krzesła były sygnowane, miały też ciekawie wykonaną tapicerkę z użyciem pojedynczej sprężyny.
Prace rozpoczęliśmy od demontażu poluzowanych części konstrukcji, następnie przyszła kolej na klejenie. W tzw. międzyczasie gdy wysychał klej na krzesłach przygotowaliśmy kopie brakujących fragmentów ram oraz odtworzyliśmy nogi.
Krzesła po dorobieniu brakujących części i sklejeniu wyglądały już całkiem dobrze. Jako, że nie było możliwości aby odtworzyć poduszki w siedziskach w oryginalnej postaci zdecydowaliśmy się na zrobienie nowych ram do poduszek i obsadzenie tapicerki na pasach.
To już prawie koniec prac, no może za szybko powiedziane ;)
Po tym jak zakończyliśmy prace stolarskie pozostało do zrobienia oczyszczenie ram z resztek starej politury. Starą politurę usunęliśmy głównie przy użyciu papieru ściernego. Niektóre z elementów (zwłaszcza dekoracje rzeźbiarskie na oparciu) wymagały użycia zmywaczy chemicznych ponieważ szlifując można by było zatrzeć kształt i rysunek rzeźbień.
Po oczyszczeniu ram, całość została wybarwiona, postaraliśmy się o to aby zniwelować różnice w kolorach pomiędzy nowym i starym drewnem. Po wybarwieniu cała powierzchnia drewna została pokryta politurą szelakową.
No i na sam koniec pozostała tylko tapicerka, do obicia poduszek wybraliśmy pluszowy materiał w kolorze oliwki.